recenzja książki „Chłopcy” – Jakuba Ćwieka

Opis z okładki:
Rykiem silników, hukiem wystrzałów i głośnym: BANGARANG! – tak zwiastują swoje przybycie Zagubieni Chłopcy, najbardziej niezwykły gang motocyklowy na świecie. Niegdyś wierni towarzysze Piotrusia Pana, dziś odziane w skórzane kurtki zakapiory pod wodzą zabójczo seksownej Dzwoneczek. Zrobią wszystko, by przetrwać… i dobrze się przy tym bawić. Bez względu na cenę.

Jakub Ćwiek powraca z nową wystrzałową historią! Przekonajcie się, co wyjdzie z połączenia ciężkiego klimatu rodem z popularnego serialu Sons of Anarchy z bajkowymi postaciami klasycznej powieści Jamesa M. Barriego Piotruś Pan. Ilustracje do książki wykonał Robert Adler.

O autorze:
Jakub Ćwiek – miłośnik oraz znawca fantastyki i popkultury, jeden z najpopularniejszych i najbardziej lubianych polskich pisarzy młodego pokolenia. Zawodowo copywriter, publicysta, scenarzysta, konferansjer, animator kultury. Zadebiutował zbiorem opowiadań Kłamca, który stał się początkiem bestsellerowego cyklu, mistrzowsko łączącego motywy mitologiczne i popkulturowe.

Moja opinia:
Czy historia jest wystrzałowa? Czy w książce są ciężkie klimaty? Bardzo rzadko pisze recenzję książek, a zwłaszcza takie które chcę upublicznić, ale spoko mam już bloga to dlaczego nie mogą się w nim znaleźć recenzje czytanych przeze mnie książek. Równie rzadko sięgam po książki z kategorii fantasy, ale tym razem zachętą była okładka (tu ukłon w stronę Pana Roberta) oraz zacytowany wyżej opis.
Do rzeczy, nie nazwał bym tej historii wystrzałową, ale owszem taką nad którą warto się chwilę zastanowić. Stary jak świat dowcip mówi, że mężczyźni rozwijają się tylko do 10 roku życia, a później tylko rosną.  Może dziwnie to brzmi jak takie słowa wychodzą spod pióra faceta ale one naprawdę pasują do tej książki. Bajkowa opowieść osadzona w realiach współczesnych naszego kraju zapewnia jakąś taką mini więź z czytelnikiem. Owszem Chłopcy bawią się dobrze prawie przy każdej okazji, a kawały wymyślane zwłaszcza przez Bliźniaków są ciekawe, intrygujące ale zdecydowanie nie nadają się do naśladowania.  Widać ich niesamowite zgranie, przywiązanie i wzajemną miłość. Klną jak szefce ale jeden dla drugiego zrobiłby wszystko, pomagają innym (no może nie do końca bezinteresownie ale zawsze to pomoc).  Jeżeli jednak ma to być powieść kierowana do młodego czytelnika to chyba trochę za dużo w niej wulgaryzmów.

Poświęcone na przeczytanie tej książki kilka godzin zdecydowanie nie są czasem straconym i o ile po pierwszym rozdziale zastanawiałem się czy na tym nie poprzestać to po lekturze ostatnich stron cieszę się, że wytrzymałem poczatek. Zdecydowanie brakuje w tej powieści nieco wcześniej wyjaśnienia niektórych spraw, wątków. Nie po to aby coś odkrywać i aby zginęło napięcie, ale po to aby czytelnik wiedział o czym czyta. Być może powodem mojej niewiedzy jest kompletna nieznajomość Piotrusia Pana, a być może to jednak drobne zaniedbanie autora. Generalnie polecam tą lekturą na 2-3 długie zimowe wieczory.